Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Marcin (nietoperek) z Niwisk i Gorlic. Mam przejechane 16261.87 kilometrów w tym 28.43 w terenie. Jeżdżę z średnią prędkością 27.45 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl
 
Wpisy archiwalne w kategorii

Zawody

Dystans całkowity:761.94 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:23:39
Średnia prędkość:32.22 km/h
Maksymalna prędkość:83.00 km/h
Suma podjazdów:2152 m
Maks. tętno maksymalne:209 (99 %)
Maks. tętno średnie:190 (90 %)
Suma kalorii:11164 kcal
Liczba aktywności:16
Średnio na aktywność:47.62 km i 1h 28m
Więcej statystyk
Dane wyjazdu:
7.66 km 0.00 km teren
00:21 h 21.89 km/h:
Maks. pr.:38.00 km/h
HR max:206 ( 98%)
HR avg:190 ( 90%)
Kalorie: 289 kcal

"Czasówka jakich mało" - etap 1

Niedziela, 29 września 2013 · dodano: 29.09.2013 | Komentarze 2

Start pierwszej osoby o 10.20, ja startowałem jako 33 zawodnik. Niestety zapomniałem koszulki oddychającej i nogawek i w konsekwencji troszkę zmarzłem. Startuję jako jeden z ostatnich, 2 minuty przed Sebastianem. Od początku jechało mi się ciężko, już po pierwszych 200-300 m tętno skoczyło do 185-190. Podjazd pod Magurę poszedł w miarę dobrym tempie. Szybko skręcam na Nowice i zostaje mi do pokonania ostatni kilometr. Pierwszy raz jechałem tą drogą i nie wiedziałem że ten odcinek jest taki ciężki. Na podjeździe prawie umarłem zaczął mnie boleć brzuch, kręciło mi się w głowie i czułem mocne kłucie w płucach, pulsometr pokazywał 206. Ledwo się wtoczyłem. Jak wpadłem na metę to przez 10 min nie wiedziałem co się dzieje.

Ogólnie rzecz biorąc nie było tragedii, ale mogło być troszkę lepiej.

czas: 0:21:28
OPEN: 14/38
kat. A: 1/3
czas do 1m.: 2'20"



Foto by wujekg



Kategoria Zawody, Sam, [ 0 - 50 ]


Dane wyjazdu:
68.09 km 0.00 km teren
02:20 h 29.18 km/h:
Maks. pr.:65.50 km/h
HR max:207 ( 98%)
HR avg:174 ( 82%)
Kalorie: 1656 kcal

I Klasyk Łańcucki.

Niedziela, 1 września 2013 · dodano: 11.09.2013 | Komentarze 0

Do Łańcuta dojeżdżam coś po 9, start po 10. Przejazd honorowy przez centrum Łańcuta, zatrzymanie i ostry start. Od początku idzie ogień, ale jakoś trzymam się przez 14 km, odpadam z 8 osobową grupką zaraz przed podjazdem po premie. Spinamy pośladki i gonimy peleton, mamy jakieś 150 m straty. Na szczycie tracimy kontakt wzrokowy z czołówką, gdyż zaczyna się zjazd. No to dzida, rozpędzamy się do 60 km/h i nagle słyszę za plecami głos w prawo, odwracam się i widzę że policjanci na nas krzyczą, hamuje i zawracam. No to się ładnie wkurw.., no ale trudno, cza jechać. Lecimy a tu znowu widzę premie i okazuje się że robimy dodatkowe kółko no to zajebiście... Trudno, razem z Karolem naginamy i próbujemy dojść jakiś niedobitków z peletonu, skręcamy i zaczyna się dosyć stromy kręty podjazd. Spokojnie równym tempem wjeżdżamy a tu ni z gruchy ni z pietruchy kończy się asfalt, jpr... Wkurzeni na maksa zawracamy, do głównej i szukamy jeszcze jakiś strzałek, po około 2-3 km znajdujemy, skręcamy w prawo i wjeżdżamy do kogoś na podwórko, super!! Dodatkowo zaczęło padać i rozbolały mnie biodra. Spokojnie na pełnym luzie dojeżdżamy do mety. Po drodze mijamy 3 kolarzy na mtb.
Licznik miałem włączony od ostrego startu, trasa miała około 65 km, więc nadrobiłem jakieś 4-5km.

wynik:
czas: 2:20:24
OPEN: 69/87 ( w tym 10 DNF)
kat. M1: 13/16
strata do 1 miejsca: 39 min 24 s






Dane wyjazdu:
66.23 km 0.00 km teren
02:09 h 30.80 km/h:
Maks. pr.:73.40 km/h
HR max:170 ( 80%)
HR avg: 89 ( 42%)
Kalorie: 60 kcal

Puchar Fiat Lang Team

Sobota, 8 września 2012 · dodano: 09.09.2012 | Komentarze 1

Wyścig o Puchar Prezydenta Miasta Rzeszowa w górskim kolarskim wyścigu szosowym amatorów na dystansie 63 km. Na starcie zameldowało się 5 zawodników z klubu Grupetto Gorlice : Sebastian, Damian, Wojtek, Arek i ja, oraz 128 innych zawodników. Pogoda niezbyt sprzyjała, padało i było zimno, jednak później przestało kropić a nawet wyszło słoneczko. Start parę minut po 12, powolny przejazd po mokrym bruku w rynku i ognia. Z początku trzymam się z Arkiem i gonimy peleton. Na pierwszym podjeździe (ponad 20%) Arkowi spada łańcuch, ja zaczynam podjeżdżać ściankę, później wstaje i nagle tylne koło zrobiło młynek, wtedy zrozumiałem że nie ma co przypalać. Po drodze mijam kolarzy, którzy prowadzą już rowery na szczyt górki. Później ostry zjazd i mijam rowerzystów wychodzących z rowu. Po chwili doganiam Sebastiana, który mówi że zaliczył glebę i odpuszcza. Jedziemy chwilę razem, po czym zostawia mnie na podjeździe. Następnie kilka górek i ostrych krętych zjazdów, trzymałem się w grupie starszych mastersów. Na ostatnich kilometrach znalazłem się w grupie 7 albo 8 osób, zmianami dojechaliśmy do mety gdzie na finiszu byłem 2. Miałem małe problemy z pulsometrem, który ścinał się i co chwile gubił zasięg.
Podsumowując jestem zadowolony z wyścigu, jednak mogło być trochę lepiej (z jakieś 2-3 min). Trasa według mnie nie była prosta, było bardzo dużo zakrętów i ostrych zjazdów, co do podjazdów nie było tragicznie, oprócz tego podjazdu 20-pare %. W klasyfikacji generalnej zająłem 30 miejsce na 117 + 16 DNF (około 18 min straty do 1 miejsca) oraz 20 w swojej kategorii wiekowej. Jutro wrzucę więcej zdjęć.



foto: Sebastian Chłanda

Dane wyjazdu:
65.57 km 0.00 km teren
02:21 h 27.90 km/h:
Maks. pr.:63.70 km/h
HR max:201 ( 95%)
HR avg:162 ( 77%)
Kalorie: 1335 kcal

Lanckorona Tour - dystans 70 km

Niedziela, 5 sierpnia 2012 · dodano: 07.08.2012 | Komentarze 0

O 5.30 Sebastian zgarnia mnie z parkingu na obwodnicy Biecza. Przed 8 byliśmy już w Lanckoronie. Jako że do startu było jeszcze sporo czasu wybraliśmy się na zamek a raczej to co z niego pozostało. Później jemy śniadanko, przebieramy się i jedziemy na rozgrzewkę. Start przełożono o 15 min. Pogoda udała się wyśmienita, cały czas padał deszcz. Do pokonania miałem 70 km czyli 2 kółka. Po honorowym starcie szybki zjazd po czym zatrzymujemy się, czekamy około 1 min i startujemy. Trzymałem się czołowej grupki przez około pierwsze 15 km, później odpadłem razem z 4 osobami. Po 25 km zostałem tylko ja i starszy pan który deklarował 3 kółka. Jedziemy sobie w spokojnym tempie a tu nie z dupy ni z pietruchy wyskakuje czołówka i klną że pomylili drogę. No to sruu dołączamy się do peletonu i pędzimy. Mijamy metę i rozpoczynam ostatnie kółko. Po zjeździe odpadłem, nie wytrzymałem tempa. Zaraz dogania mnie Sebastian i mówi że są jakieś dwie trasy i dużo osób skraca trasę, bo są dwie strzałki i nie wiadomo w którą stronę jechać. Jadę z nim około 10 km i odpadam na podjeździe. Zostaje i ciągnę sam dojeżdżam do krzyżówki gdzie są dwie strzałki prosto i w lewo jadę w lewo. Niestety to był błąd bo trzeba było chyba jechać prosto. Po chwili znów mija mnie czołówka. Nie miałem już siły żeby z nimi gonić i spokojnie czekałem na Sebastiana, który po chwili się pojawił. W rezultacie na mecie zameldowałem się jako 3 a w swojej kategorii wiekowej byłem 1.





Dane wyjazdu:
77.28 km 0.00 km teren
02:42 h 28.62 km/h:
Maks. pr.:73.90 km/h
HR max:199 ( 94%)
HR avg:175 ( 83%)
Kalorie: 1755 kcal

IV Karpacki Maraton Rowerowy.

Sobota, 28 lipca 2012 · dodano: 28.07.2012 | Komentarze 5

Wstaję o 6.30, jem śniadanie i ok 7 wyjeżdżam z mamą do Nowego Sącza. Małe problemy z trafieniem do celu bo było dużo objazdów ale jakoś dotarłem. Od razu skierowałem się do biura zawodów po numer startowy (dostałem chyba 328). Później zjadłem jeszcze ryż z rodzynkami i ananasem oraz 2 banany. Wypiłem małą fante i pojechałem na rozgrzewkę. Około 10 wszyscy byli już gotowi do startu. Na początku w miarę spokojna jazda w eskorcie policji. Policja odjeżdża, ostry start i na dzień dobry podjazd. Byłem gdzieś na samym końcu ale mocno przycisnąłem i dopadłem pierwszą większą grupkę za prowadzącym peletonem. Bez większych problemów docieram na szczyt. Zjazd kończył się ostrym zakrętem w lewo a ja myślałem że w prawo i wpakowałem się w kolarza (w stroju POLSKA), na szczęście nic nikomu się ni stało. Następnie do pokonania było jeszcze kilka morderczych podjazdów oraz ostrych i krętych zjazdów, po czym przyszedł czas na wypłaszczenie. Trzymałem się 8-osobowej grupki, pędziliśmy cały czas powyżej 40 km/h, po ok 3-4 km odpadłem. Jednak dogonił mnie starszy pan i postanowiliśmy dołączyć, zmieniając się po ok 1 km znaleźliśmy się już w środku grupy. Jednak nasza radość z płaskiego odcinka trwała krótko, znowu zaczęły się podjazdy. Na pierwszym, gdzieś w połowie wypiął mi się but, patrzę a tu urwany blok, na to zajebiście, po wyścigu. Jednak tak łatwo nie dałem za wygraną, męczyłem się z tym blokiem z 3-4 min aż w końcu się w piąłem i ruszyłem. Wyprzedziłem kilka osób i gonie grupę. Po drodze mijam bufet, chciałem zatankować ale była tylko woda w dużych (1,5l) butelkach., więc musiał bym się zatrzymać, gnam dalej. Dojechałem do 2 osobowej grupy i powoli zaczynamy odrabiać straty. Następnie mijamy kilka osób które oderwały się od peletonu i zbieramy grupkę, która później się podzieliła. Po koło 65 km skończyła mi się woda i nie miałem nic do jedzenia. Nagle przeszły mnie dreszcze i zrobiło się jakoś dziwnie zimno. Wiedziałem że już długo nie wytrzymam ale jakoś jechałem. Ostatnie 8 km jechałem samotnie, a za sobą miałem kolarza ze swojej kategorii wiekowej. Gdy zobaczyłem na asfalcie napis "META 2km", zacząłem sprint. Po chwili się opamiętałem i wróciłem do spokojnego kręcenia kontrolując czy z tyłu nikt nie nadjeżdża. Sprint "właściwy" rozpocząłem na 200 m przed końcem trasy, w sumie to nie musiałem bo miałem dużo przewagi ale chciałem dać z siebie wszystko. Podsumowując zająłem 2 miejsce w swojej kategorii wiekowej "H" i 25 w klasyfikacji generalnej.


Dane wyjazdu:
63.50 km 0.00 km teren
01:55 h 33.13 km/h:
Maks. pr.:83.00 km/h
HR max:205 ( 97%)
HR avg:183 ( 87%)
Kalorie: 1312 kcal

II Klasyk Beskidzki

Czwartek, 3 maja 2012 · dodano: 11.05.2012 | Komentarze 2

Wystartowałem w zawodach z numerem 1 a ukończyłem na 81 miejscu w klasyfikacji generalnej i 42 w swojej kategorii wiekowej (do 30 lat). Na pierwszym podjeździe na Klimkówkę mała kraksa w moim wykonaniu, 2 dni wcześniej obdarte kolano porysowałem jeszcze bardziej, w rezultacie uciekł mi peleton, rozwaliłem kolano (znowu) i musiałem gonić najbliższą grupkę. Przegoniłem jakieś 30 osób i złapałem się ok 20 osobowej grupy, na drugim podjeździe ( z Skwirtne - Hańczową ) moja grupka jeszcze się podzieliła na dwie części, ja zostałem w tej silniejszej. Na podjeździe z Bielanki do Leszczyn dogoniliśmy 3 osoby , później na podjeździe z Kunkowej do Uścia Gorlickiego odpadło jeszcze 2 lub 3 osoby. W rezultacie finiszowałem wraz z panią (która była 2 w kategorii kobiet), panem ( który był 2 w swojej kategorii wiekowej) i jeszcze z 4 innymi zawodnikami. Zacząłem za wcześnie finiszować i na 200 m przed metą musiałem odpuścić, w rezultacie byłem ostatni z mojej grupy na mecie. Później zjadłem jeszcze makaronik z bardzo dobrym sosem. Jakieś 25 min po dojechaniu do mety zaczęła się wielka ulewa. Zawody uważam za bardzo udane, były to moje pierwsze zawody, miałem tylko 13 min straty do 1 miejsca. Wnioski: muszę kupić SPD i zacząć ćwiczyć finisze.
Kategoria Zawody, [ 50 - 100 ], Sam